8.10.2016

Coś o Stefciku

Hej.
Dziś post o Stefku [*]

Nawet nie wiecie jak tęsknię za tym moim Stefankiem.Nie mogę się pogodzić że już go nie ma.Z tym,że już nie będzie.Kochałam go,kocham go i będę go kochać niesamowicie.Był wielkim człowiekiem w świnkowym ciałku.Taki rozumny,wdzięczny,ukochany,wesoły.Pan Bóg potrzebował go w Niebie.Taki mały.Pomimo wszystko dalej mi ufał i dalej mnie kochał.Tłumaczyłam sobie,że teraz jest szczęśliwszy,ale to nic nie daje.Mojego futerka,pachnącego noska nie ma...I nie wróci.Nigdy go nie zobaczę ,nie pogłaskać,nie wycałuje.Nie usłyszę jego kwiku.Kocham Cię maluszku,i nigdy nie przestanę.Chce abyś do końca był w moim sercu.Mam nadzieję,że o mnie pamiętasz i,że wybaczysz mi ,że wzięłam Cię do tego "weterynarza".Zawsze mogłam na Ciebie liczyć.Byłeś taki towarzyski...

Niedługo będzie post o Szkicownikach
Pa

1 komentarz:

  1. Zapłacz kiedy odejdzie,

    uroń łzę jedną i drugą,

    i - przestań

    nim słońce wzejdzie,

    bo on nie odszedł na długo.

    Potem rozglądnij się wkoło

    ale nie w górę patrz nisko

    i - może wystarczy zawołać,

    on może być już tu blisko.

    A jeśli ktoś mi zarzuci,

    że świat widzę

    w krzywym lusterku

    to ja powtórzę: on wróci.

    Choć może w innym futerku

    OdpowiedzUsuń

Nominacje i linki do blogu prosimy zostawiać w spamowni ;)
Nie hejtujcie,bo będzie smutno ;<